Strona główna » Historia Przedszkola

Historia Przedszkola

przez przemo

Wczoraj i dziś Przedszkola w Smolicach

Trudno odtworzyć ponad siedemdziesięcioletnią historię smolickiego przedszkola, dotrzeć do dokumentów, ludzi, którzy je tworzyli. Po zakończeniu II wojny światowej i parcelacji gruntów majątek dworski hrabiny Heleny Zieten, ostatniej właścicielki Smolic, został w 1945 roku przejęty przez Państwowe Nieruchomości Ziemskie w Warszawie, stał się placówką hodowlano – badawczą wchodzącą od 1951 r. w skład Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin z dyrekcją w Radzikowie pod Warszawą. To tu na terenie rodzącego się zakładu powstała ochronka dla dzieci lub przedszkole ( nie ma zgodności co do nazewnictwa ). Najwcześniejsze zdjęcie, do jakiego udało się dotrzeć, opatrzone jest datą: 30 sierpnia 1948 r. Uwieczniono na nim 24 dzieci z opiekunką p. Matyldą Krajewską ( z d. Kowalska) i 3 kilkunastoletnich chłopców… Przyjmijmy tę datę jako początkową. Wówczas placówka mieściła się w podworskim budynku ( Smolice nr 137 ), później przy tzw. „topolówce” (Smolice nr 135, dziś mieszkanie pp. Frąckowiaków), a ostatecznie, w 1952 r. została przeniesiona do budynku tuż przy głównym wejściu do parku ( Smolice 145), w którym miała siedzibę do końca lutego 2022 r.

Przez lata zmieniał się charakter przedszkola, powołanego najpierw jako placówka zakładowa, której celem było zapewnienie opieki, bezpieczeństwa dzieciom pracowników zakładu, później stało się placówką ogólnodostępną. Należy przypuszczać, że wynikało to ze zmian w prawie oświatowym, a zasadnicze znaczenie dla ukształtowania się kierunków rozwoju i zadań wychowania przedszkolnego miała Ustawa o rozwoju oświaty i wychowania z 15 lipca 1961 roku, która określała wychowanie przedszkolne jako pierwszy szczebel w jednolitym systemie oświaty i wychowania.

Początkowo smolickie przedszkole było placówką 5 – godzinną, jednooddziałową, pracującą od godz. 9:00 do 14:00. Dzieci otrzymywały wówczas dwa posiłki – śniadanie i obiad. Jak wynika z Orzeczenia o organizacji Przedszkola przy ZDHiAR w Smolicach ( dokument wystawiony przez Inspektora Oświaty i Wychowania Urzędu Miasta i Gminy w Kobylinie ), od 1 października 1986 r. przedszkole było nadal placówką przyzakładową, 2 – oddziałową, typu miejskiego 9 – godzinną, a liczba miejsc wynosiła 35. Nie ma dokumentów mówiących o tym, jak długo przedszkole pracowało w systemie 9 – godzinnym. W archiwum UM w Kobylinie znajdziemy też Statut przedszkola z sierpnia 1993 r. w którym czytamy, że organem prowadzącym przedszkole jest Zarząd Miasta i Gminy w Kobylinie, a nadzór i kontrolę merytoryczną sprawuje Kuratorium Oświaty w Lesznie i Delegatura KO w Rawiczu. Czas pracy przedszkola obejmował wówczas godziny od 8:00 do 13:00. Dzieci otrzymywały jeden posiłek – śniadanie, a rodzice w całości pokrywali koszty wyżywienia. W zależności od potrzeb środowiska w lipcu organizowano zajęcia dla dzieci potrzebujących opieki, a w sierpniu „…przedszkole ma przerwę w pracy z dziećmi” ( cytat ze statutu).

Z pisma wydanego przez Zarząd Miasta i Gminy w Kobylinie z 20 września 1995 r. wynika, że placówka w Smolicach jest przedszkolem publicznym, a liczbę oddziałów, miejsc i zadania przedszkola określa statut. Z kolei w grudniu 1995 r. Urząd Statystyczny w Lesznie z siedzibą w Kościanie, wydał zaświadczenie nadające Przedszkolu w Smolicach numer REGON. W kolejnym dokumencie czytamy, że 25 lutego 2002 r. Rada Miasta i Gminy w Kobylinie podjęła uchwałę o likwidacji przedszkola, tworząc z dniem 31 sierpnia 2002 r. oddziały przedszkolne przy Szkole Podstawowej w Smolicach. Szkoła przejęła wszystkich pracowników zlikwidowanej placówki. Od tego czasu, zgodnie z uchwałą Rady Miasta i Gminy w Kobylinie z dn. 28 czerwca 2002 r. ( Załącznik do uchwały – Akt przekształcenia szkoły publicznej), smolicka placówka stała się szkołą podstawową o strukturze organizacyjnej klas I – VI z oddziałami przedszkolnymi. W związku z likwidacją gimnazjów w 2017 r. nastąpił powrót do ośmioklasowych szkół podstawowych.

Od 2002 r. oddziałami przedszkolnymi kierował dyrektor szkoły, a ich siedzibą pozostał budynek w parku. W związku z reformą oświaty w 2016 r. sześciolatki „wróciły” do przedszkola, a rok wcześniej 6- i 7-latki poszły razem do szkoły. W roku szkolnym 2016/2017 nie utworzono więc w szkole oddziału kl. 1. Po rekrutacji okazało się, że liczba dzieci zapisanych do przedszkola wyniosła 62. Zgodnie z przepisami do dwóch oddziałów mogło uczęszczać tylko pięćdziesięcioro. Dwanaścioro nie miałoby zatem miejsca w przedszkolu. Ich dowóz do Kobylina nie był możliwy, bo i tam nie było wolnych miejsc. Dyrektor szkoły p. mgr Marlena Kamińska złożyła wniosek do Burmistrza Kobylina
p. Bernarda Jasińskiego z prośbą o utworzenie dodatkowego oddziału przedszkolnego. Wniosek został rozpatrzony pozytywnie i dzięki temu w od 1 września 2016 r. oddział „0” został przeniesiony do budynku szkoły. Trzy oddziały przedszkolne istniały przez 2 lata: w roku 2016/2017 przyjęto 62 dzieci, w roku 2017/2018 – 64 dzieci. Od roku 2018/2019 powrócono do 2 oddziałów, ale zerówka pozostała w budynku szkolnym. I tak pozostało do lutego 2022 r., bowiem na skutek wybuchu pandemii koronawirusa w 2019 r. MEN wprowadził obostrzenia dotyczące ilości dzieci przypadających na metr kwadratowy powierzchni i konieczność zachowania dystansu, stąd w jednym pomieszczeniu w przedszkolu w parku mogło przebywać tylko 16 dzieci… I choć warunki lokalowe szkoły też nie były wystarczające, biorąc pod uwagę ilość uczniów i pomieszczeń, zdecydowano o pozostawieniu oddziału 5/6-latków w szkole, wprowadzając częściową zmianowość zajęć dla starszych oddziałów…

***

Z upływem lat wiekowy, zabytkowy budynek nie spełniał już dostatecznie swej funkcji, stał się za ciasny, a późną jesienią i zimą trudno było osiągnąć odpowiednią temperaturę pomieszczeń. Jednak przez ponad siedemdziesiąt lat, biały domek w parku, użyczony przez HR w Smolicach, był miejscem zabawy, nauki, przygód, przyjaźni dla kilku pokoleń małych smoliczan i dzieci z sąsiednich wsi i na zawsze zapisał się w ich pamięci. Kolejni dyrektorzy, prezesi Zakładu z wielką życzliwością i zrozumieniem odnosili się do potrzeb placówki. Zawsze można było liczyć na pomoc – rzeczową i materialną. Wiele remontów było prowadzonych na koszt właściciela budynku. Organ prowadzący placówkę rozpatrywał możliwość przeprowadzenia generalnego remontu obiektu, warunkowo dopuszczonego do użytkowania i objętego nadzorem konserwatorskim. Analiza kosztów wykazała, że wszelkie prace ( przede wszystkim wymiana okien, instalacji grzewczej, wodnej, sanitarnej, elektrycznej, pokrycia dachowego…) i przystosowanie obiektu do aktualnych wymogów, przepisów sanitarnych, przeciwpożarowych, BHP, niosłoby za sobą ogromne nakłady finansowe. Ciągle jednak pozostałby największy problem – ciasnota pomieszczeń, bez możliwości rozbudowy obiektu…

Pierwsze rozmowy na temat budowy szkoły i przedszkola w Smolicach rozpoczęły się w roku 2016, kiedy burmistrzem był p. Bernard Jasiński. W 2017 r. podjęto uchwałę o budowie nowego przedszkola w Smolicach, na gruntach przynależnych do gminy, w sąsiedztwie szkoły podstawowej, z możliwością dalszej rozbudowy. Wykonano dokumentację nowego, nowoczesnego obiektu, która kosztowała 73.000 zł. Autorem projektu był p. Sebastian Dubicki. Projektanta obiektu i wykonawcę robót wyłoniono w drodze przetargu. W związku z tym, że nie udało się pozyskać środków zewnętrznych, inwestycji została całkowicie sfinansowana z budżetu Gminy. A że prace trwały etapami, można powiedzieć, że budowa znalazła się w czterech gminnych budżetach. Bowiem, kiedy okazało się że wartość inwestycji jest bardzo duża, w 2018 r. podjęto decyzję o podziale zadania na etapy. Dzięki temu była pewność, że znajdą się środki finansowe. Wykonawcą robót budowlanych została firma WIL – BUD Huberta Kowalskiego z Kobylina.

W grudniu 2018 r. Burmistrz Kobylina podpisał umowę na realizację inwestycji. W styczniu 2019 r. na placu budowy pojawiły się maszyny. Pierwszy etap robót kończył się tzw. stanem surowym zamkniętym, wykonano dach, zamontowano drzwi i okna. Prace przebiegały sprawnie i terminowo, choć zdarzały się niespodzianki. 25 lutego 2019 r. podczas prac ziemnych natrafiono na trzy niewybuchy z okresu II wojny światowej. Do czasu usunięcia zagrożenia przez saperów trzeba było ewakuować uczniów i pobliskich mieszkańców… Nikt nie przewidział też, że na początku marca 2019 r. w związku z pandemią koronawirusa COVID-19 rząd wprowadzi stan zagrożenia epidemicznego, szereg obostrzeń i w efekcie zamrożenie wielu obszarów gospodarki. Mimo to prace trwały i pierwszy etap zakończono w grudniu 2019 r.

W czerwcu 2020 r. w Urzędzie Miejskim w Kobylinie podpisana została umowa na realizację kolejnego etapu budowy przedszkola. Wykonawcą zadania pozostała ta sama firma, tj. WIL – BUD Huberta Kowalskiego z Kobylina. Do wykonania pozostał szeroki zakres prac, dotyczący wykończenia wnętrz, ocieplenia budynku, zagospodarowania terenu wokół. Prace trwały do końca listopada 2021r. Całkowity koszt inwestycji to 4.652.706,63 zł. Powstał nie tylko piękny obiekt na miarę współczesnych czasów, dostosowany do osób niepełnosprawnych, ale zadbano też o spójne zewnętrzne zagospodarowanie terenu, stanowiące całość ze „starym” budynkiem szkoły. Całe obejście zostało oświetlone, teren utwardzono kostką, wyznaczono miejsca dla rowerów, parkingowe, posadzono drzewa, zamontowano ławeczki do odpoczynku. Przed budynkiem przygotowano ogrodzony teren, gdzie wkrótce powstanie nowy plac zabaw.

Nowy budynek można umownie podzielić na dwie części. W pierwszej – tzw. przedszkolnej powstały 3 duże sale. Dwie będą służyły jako sale oddziałowe, a jedna jako salka rekreacyjno-gimnastyczna. Każda sala ma własną łazienkę dla dzieci i zaplecze dla nauczyciela. Poza tym wydzielone zostało pomieszczenie dla logopedy/psychologa/pedagoga, pokój nauczycielski, duża szatnia, łazienka dla personelu, łazienka dla niepełnosprawnych, dwa pomieszczenia kuchenne i magazynek gospodarczy.

W części szkolnej ( od głównego holu w prawo) znajduje się pomieszczenie, które we wcześniejszych zamysłach miało być biblioteką. Ma ono swoje: aneks kuchenny i łazienkę. Po tej stronie znajduje się też serwerownia, pomieszczenie gospodarcze i kotłownia.

O tym, jak potrzebne było nowe przedszkole w Smolicach, największej wsi w gminie i jak ważną rolę odgrywa w życiu dziecka, dziś już nikogo nie trzeba było przekonywać. „Dzieci powinny mieć godne warunki do nauki” – podkreślał burmistrz, p. Tomasz Lesiński. I nie chodzi tylko o zapewnienie opieki, bezpieczeństwa, bo to przecież m.in. tu kształtowane są umiejętności społeczne, to tu dzieci uczą się czynności samoobsługowych, nawyków kulturalnych, wspomagany jest rozwój ich mowy, rozwój umysłowy, kształtowane są: sprawność fizyczna, nawyki higieniczne i zdrowotne; tu uczą się dbać o bezpieczeństwo własne i innych; to tu – malują, rysują, wycinają, śpiewają, grają, tańczą, poznają przyrodę itd. itd. i wreszcie zawiązują pierwsze przyjaźnie, o których po latach mówimy: „To mój kolega z piaskownicy”. I to tu spotykamy naszą pierwszą PANIĄ, najlepszą, najukochańszą…

Bo przedszkole to przecież nie tylko budynek, to przede wszystkim ludzie, którzy tworzyli jego historię. Pierwszymi opiekunkami w przedszkolu były panie bez zawodowego przygotowania pedagogicznego: Matylda Krajewska, Jadwiga Talarowska, a później także Aniela Rosa, Lidia Urbaniak, Urszula Anda, Helena Kempa… ( te nazwiska podaje p. Józef Ratajczak w opracowaniu „Dawne i obecne dzieje Smolic”, Smolice 2003 ). Były to najczęściej młode dziewczyny, które wychodziły za mąż, zakładały rodziny, zmieniały miejsce zamieszkania, stąd częste zmiany (?).

Niektórych nazwisk nie znajdziemy już wśród mieszkańców Smolic. W historii przedszkola, ale i wsi zapisała się p. Jadwiga Talarowska, która nie tylko, razem z p. Matyldą Krajewską, prowadziła przedszkole, ale układała wiersze z okazji imienin nauczycieli, świąt i różnych uroczystości. W latach 1950 – 1960 prowadziła wiejski zespół teatralny, który przygotował kilka przedstawień dla mieszkańców Smolic i nie tylko. Była też pomysłodawczynią i kierownikiem zespołu wokalnego dorosłych, który występował podczas dożynek i innych wiejskich uroczystości. Pani Talarowska układała tradycyjne przyśpiewki… W zbiorach rodzinnych pani Zofii Niedbała, córki Matyldy Krajewskiej, oprócz wspomnianego wcześniej zdjęcia z 1948 r., zachował się też zeszyt z zapisem tekstów wierszy, inscenizacji, opisem układów tanecznych oraz śpiewnik „Rok w piosence. Piosenki dziecinne na głos i fortepian” Tadeusza Mayzera, wydany w 1948 r. Pani Matylda Krajewska prowadziła też w naszej parafii Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej. Ostatni protokół plenarnego zebrania KSMŻ oddział w Smolicach datowany jest 26 lutego 1950 r.

Od 1 lipca 1958 r. pracę w placówce rozpoczęła p. Krystyna Kamińska absolwentka Liceum Pedagogicznego dla Wychowawczyń Przedszkoli w Poznaniu, która objęła funkcję kierownika placówki. Było to wówczas przedszkole przyzakładowe, jednooddziałowe, do którego uczęszczały dzieci 3, 4, 5, i 6-letnie. Nadzór pedagogiczny sprawował Wydział Oświaty w Krotoszynie. Początki nie były łatwe. Do dyspozycji zaledwie dwa małe pomieszczenia, piece kaflowe, obok mieszkanie i jeden pracownik obsługi – kucharka, sprzątaczka, palacz, pomoc nauczyciela w jednym. I chociaż przedszkole na początku swojego istnienia było bardzo skromnie wyposażone, to posiadało niezbędny do funkcjonowania sprzęt, meble i zabawki. W zachowanej kronice przedszkolnej, przypominającej pamiętnik, p. Kamińska napisała tak: „…Tak się złożyło, że mam pracować w swojej rodzinnej wiosce. Tu będę przeżywać moje sukcesy i porażki pedagogiczne. Moja kucharka i sprzątaczka w jednej osobie – p. Anna Sroczan. To od nas będzie zależeć, czy dzieciom w moim przedszkolu będzie dobrze. Rodzice powierzają nam swoje skarby, czy nie zawiodę ich? Praca z dziećmi absorbuje mnie bez reszty, podoba mi się, lubię moje dzieci. Kiedy wychodzę z dziećmi na powietrze, ciągle je liczę w obawie, aby mi któreś nie zginęło. Organizacja zajęć sprawia mi wiele trudności, nie wiem, co począć z „maluchami” – przeszkadzają mi, kiedy chcę te starsze czegoś nauczyć, po prostu się nudzą. Dzieci to miłe „stworzenia”, nawet nie myślałam, że tak je polubię.

By doskonalić swój warsztat pracy p. Krystyna Kamińska podejmowała różne formy kształcenia zawodowego. Ukończyła Studium Wychowania Przedszkolnego w Ostrowie Wlkp., dający kwalifikacje równoznaczne z wyższym studium zawodowym, a także wiele innych kursów pedagogicznych…

„Najwięcej trudności sprawiają mi prace administracyjno – biurowe, żywienie dzieci, po prostu tracę czas na papierkach, zamiast poświęcić go dzieciom. Zaglądam wstecz, podpatruję, jak robiły to moje koleżanki, poprzedniczki. Doprawdy, tego nas szkoła nie nauczyła – pisała w kronice. Całe popołudnia spędzam przy biurku obłożona papierami. A ja najlepiej czuję się wśród dzieci. One są takie kochane. Mam już swoje sukcesy. Tak mija dzień za dniem, moja praca mnie coraz bardziej wciąga. U dzieci widzę już efekty mej pracy. Jestem po prostu wzruszona, kiedy one recytują wierszyki, śpiewają piosenki. Pieczołowicie przygotowujemy różne uroczystości – Dzień Matki, Dzień Dziecka. Najmilsza jednak dla dzieci jest zawsze gwiazdka – choinka, gwiazdor, paczki ”.

Trudne to były czasy, zakupy żywności w wiejskim sklepie, a do tego przedszkolny ogródek warzywny nieopodal placówki ( teren pomiędzy domostwem Smolice 134 i przydrożnym krzyżu), który nie tylko zapewniał świeże, dziś byśmy powiedzieli ekologiczne, warzywa do kuchni, ale był miejscem zajęć dydaktycznych, bezpośredniego kontaktu dzieci z przyrodą, poznawania roślin.

Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych do przedszkola uczęszczało ok. 30 dzieci. W 1962 r. starsze dzieci ( rocznik 1955 i 1956 ) pod kierunkiem p. Kamińskiej wystawiły bajkę Marii Konopnickiej – „Na jagody”. Były panny Borówczanki z Ochmistrzynią i bracia Jagodowi ze swoim królem. Dla małych aktorów przygotowano specjalne stroje, a królowała bibuła – krepina, z której powstawały prawdziwe cuda… Jakże inaczej wyglądała wtedy praca. Wystarczy spojrzeć na zdjęcie, a tam trzydzieścioro dzieci w wieku od 3 do 7 lat i … jedna pani nauczycielka, i pani kucharka – pomoc nieoceniona… Pomoce dydaktyczne wykonywano własnoręcznie, podobnie, jak dekoracje czy stroje, kostiumy do wystawienia przestawień, czy uroczystości przedszkolnych. Do pomocy chętnie włączali się rodzice.

Dalej p. Krystyna Kamińska wspomina: „W 1968 i 1969 r. prowadziłam popołudniami zajęcia przygotowawcze z dziećmi, które nie uczęszczają do przedszkola. Zajęcia prowadziłam w szkole, w klasie lekcyjnej. Jak one ( dzieci ) różniły się od moich przedszkolaków. Na zakończenie tych zajęć zorganizowałam jeszcze miesięczny dzieciniec. Dostałam nauczycielkę i pomoc do kuchni…”.

Czas płynie nieuchronnie. Już tylko kilka dni dzieli nas od 1 września ( 1970 r. – przyp. autora). Dla mnie są to najbardziej gorączkowe chwile. Wspólnie z kucharką przemeblowujemy, urządzamy drugą salę. Napracowałyśmy się solidnie. Znam już koleżankę, która będzie pracowała u nas, jest nią Stefania Różyńska, po maturze, młoda, pełna zapału. Krząta się po swojej sali, urządza wg własnego gustu. Obejmie grupę młodszą, 3 – 4 latków. Dwanaście lat przepracowałam w tej placówce, to spory kawałek czasu, to jakby jeden rozdział mojej księgi. Teraz czekam, jaki będzie drugi…”

I rzeczywiście, tu zaczął się drugi „rozdział” w życiu przedszkola. Ze względu na zapotrze-bowanie i rosnącą liczbę dzieci, od 1 września 1970 r. uruchomiono drugi oddział przedszkolny. Jego nauczycielką została p. Stefania Różyńska ( po mężu Kuczyńska).

W kronice zapisano tak: „pierwszy dzień w „nowej formie” nie jest dla mnie zbyt przyjemny. Nowy personel, nowe dzieci, ogólny rozgardiasz, Trochę ciasno zrobiło się w naszych ścianach. Dzieci zostały podzielone według wieku na dwie grupy. Będę pracować z 5 – 6 latkami. Nie mogę się skupić, a tu niektórzy popłakują, chcą do mamy. Dzień dzisiejszy jest długi, nieskończenie”.

Wówczas było to przedszkole pięciogodzinne, pracujące od godz. 9:00 do 14:00. Dzieci otrzymywały dwa posiłki: śniadanie i obiad. „Zostałam odciążona od papierkowej roboty. Niektóre prace związane z zakupami, żywieniem prowadzi intendentka. Ja nadzoruję całość” – pisała p. Kamińska. Nowy personel, to nie tylko nauczycielka, ale także pani kucharka – Stefania Sobótka i intendentka – p. Urszula Pospiech.

I toczyło się przedszkolne życie – zajęcia, uroczystości, które na stałe weszły do kalendarza przedszkolnego: Dzień Matki, Dzień Dziecka, choinka, zajączek, pożegnanie przedszkola, ale i Dzień Żołnierza, czy Barbórka… Z zapisów w kronice wynika, że dwumiesięczne wakacje wypadały zwykle… zimą, a wiosną i latem, kiedy trwały prace polowe i żniwne, przedszkole pracowało „pełną parą”. Np. w listopadzie 1973 r. ( co wtedy nie było szeroko rozpowszechnione) zorganizowano zajęcia otwarte dla rodziców. Były to zajęcia z mowy ojczystej i zajęcia plastyczne. Przybyło osiem mam, które miały okazję poznać codzienną pracę przedszkola. Takie zajęcia organizowane były wiele razy – wspomina p. Krystyna Kamińska.

W 1981 roku pracę w smolickim przedszkolu rozpoczęła p. mgr Anna Krawczyńska z Kobylina, absolwentka pedagogiki przedszkolnej WSP w Opolu, która pracowała tu do 1986 r. Wychodząc naprzeciw potrzebom pracujących kobiet, wprowadzono dziewięciogodzinny dzień pracy. Zapewniono dzieciom opiekę w godz. od 7:00 do godz. 16:00, obejmując też obowiązkowym rocznym przygotowaniem przedszkolnym wszystkie sześciolatki. Po odejściu p. A. Krawczyńskiej do pracy przyjęto p. Violettę Pilujską. Oddział dziewięciogodzinny funkcjonował do 1991 r., kiedy p. Krystyna Kamińska odeszła na emeryturę, zapisując się na stałe w historii przedszkola. Doceniona przez władze oświatowe, odznaczona w 1980 r. Złotym Krzyżem Zasługi, z sentymentem wspomina swoją pracę: „Myślę, że placówka, którą kierowałam, dobrze spełniła swoje zadanie. Może nie sprawiało mi to trudności, ale nie lubiłam pracy związanej z kierowaniem, wołałam pracę z dziećmi”. Jej następczynią na stanowisku kierowniczym została p. Stefania Kuczyńska. Powrócono wtedy do pięciogodzinnego dnia pracy, tj. od godz. 8:00 do 13:00…

Na przestrzeni lat budynek był już tylko siedzibą placówki oświatowej, nie było już tam mieszkania, dawno zniknęły kaflowe piece. Do dyspozycji dzieci i nauczycieli były trzy małe sale, po jednej dla każdego oddziału i wspólna sala, która wcześniej pełniła funkcję jadalni, a z czasem została przeznaczona do zajęć ruchowych, tzw. sala „gimnastyczna”, wyposażona później także w telewizor i sprzęt audio. Do tego wspólna szatnia, umywalnia i maleńka toaleta. Co ciekawe, szafki na ubranka dzieci, stojaczki na ręczniczki i przybory toaletowe te same co przed siedemdziesięciu laty, przetrwały do dziś. Teraz w salach piękne, kolorowe mebelki, małe stoliki i krzesełka dostosowane do wzrostu dzieci. Dawniej – równe drewniane krzesełka i drewniane stoliki, których blaty pokrywała żółta cerata, przymocowana na brzegach listewkami… Na piętrze kuchnia, w której pozostał dawny piec z fajerkami, a nieopodal kuchenka gazowa i zmywarka…. Obok kolejne malutkie pomieszczenie – kancelaria wyposażona w kserokopiarkę, komputer…

Każdego roku, zgodnie z przepisami, przyjmowano maksymalną ilość dzieci, tj. 50. Podzielone na dwie mieszane grupy wiekowe, zajmowały dwie sale zajęć. I choć w którymś momencie i nas „dotknął niż demograficzny”, to i tak w salach zajęć panował tłok, mało przestrzeni do zabaw, zajęć ruchowych czy „stolikowych”. Warunki lokalowe rekompensowało jednak położenie budynku – w pięknym krajobrazowym parku, który nie tylko dawał możliwość rekreacji, zabaw na świeżym powietrzu, codziennych spacerów, ale pozwalał na bezpośredni kontakt z przyrodą, możliwość obserwacji zmian pór roku, poznawanie roślin i zwierząt w ich naturalnym środowisku. W latach sześćdziesiątych, kiedy ruch samochodowy był znikomy, często organizowano wycieczki do lasu. Szliśmy drogą topolową, a po drodze poznawaliśmy zboża, kwiaty polne, a w lesie zrywaliśmy maliny, jeżyny – wspomina p. Krysia. Park był nie tylko miejscem zabaw, poznawania przyrody, ale czasem „uzbrojeni” w koszyczki szukaliśmy roślinek, liści szczawiu, z których pani Sobótkowa wyczarowywała zieloną zupę z jajkiem gotowanym na twardo… W pamięci pozostał też smak ryżu gotowanego na sypko, podawanego z topionym masełkiem, cukrem i cynamonem oraz zupy grysikowej, tj. delikatnego rosołku z kaszką manną i kisielu żurawinowego polanego słodką śmietanką… Na pewno w pamięci każdego dawnego przedszkolaka pozostał jakiś obraz, smak z dzieciństwa, który dziś może niektórych dziwi, albo i śmieszy

… Wspominam zajęcia plastyczne, królowały wtedy kredki świecowe, które łamały się przy każdym naciśnięciu dłoni. Takie okruszki przechowywane były w małych miseczkach i wykorzystywane do końca. Nie było farb plakatowych, zwykle malowaliśmy tzw. farbami klejowymi. Gotowano kleik z mąki ( dziś nie wiem z jakiej ), a potem do pojemniczków dodawało się farby malarskiej w proszku o różnych kolorach, wymieszano i … do dzieła. Uniwersalna była bibuła – krepina. Jak wcześniej wspomniano, szyto z niej kostiumy potrzebne do występów dzieci, robiono dekoracje, a skręcona w małe kuleczki służyła do wyklejanek, do robienia barwnych mozaik.

Tuż przy przedszkolu – plac zabaw. W latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych wyposażony tylko w piaskownicę, nieogrodzony, a potem do dyspozycji dzieci przybywały huśtawki, zjeżdżalnie, karuzele, „sprężynowce”, samochody, hulajnogi itp., itd. Tu chyba nikt się nie nudził, bo nigdy nie brakowało zabawek, książek, przyborów, ale i wspólnych zabaw, tych klasycznych, „wiekowych”: „Stary niedźwiedź”, „Mam chusteczkę”, „Chłopcy, dziewczęta…” czy „Po szerokim stawie…” itd. Przełom XX i XXI wieku to również wyjazdy na wycieczki autokarowe – do Wrocławia do zoo, do Bajkolandu, kina, teatru, muzeum…

***

Niezwykłe siedemdziesiąt lat historii „zamkniętej” w murach budynku w parku i ogrom wspomnień dzieci, dorosłych, którzy tam uczęszczali. Na pewno z sentymentem będziemy wracać do tego miejsca, które chyba na stałe wpisało się w krajobraz Smolic.

Autor – mgr Dorota Krajewska

 

KONTAKT:

Szkoła Podstawowa w Smolicach
Smolice 27
63-740 Kobylin


Tel.  Szkoła  (48) 65 548 28 24
Tel. Przedszkole   660 724204

e-mail: spsmolice@oswiatakobylin.pl

DZIENNIK ELEKTRONICZNY:

BIULETYN INFORMACJI PUBLICZNEJ:

© 2023 Szkoła Podstawowa  w Smolicach | Design by PrzeMo 

Skip to content